Rolnicy potrafią walczyć o swoje. Na tyle skutecznie, że mogą być wzorem dla swoich kolegów po fachu w całej Unii. „Rolnicy potrafią wymusić od supermarketów kilkukrotnie większe sumy niż producenci w innych krajach UE” – do takich wniosków doszedł Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Reguły gry na naszym rynku żywnościowym dyktują rolnicy, mleczarnie i masarnie. Za przykład można wziąć sprzedaż mięsa lub chleba. Udział przetwórców w cenie detalicznej sięga od 50 do 70%, podczas gdy sklepu wynosi od 8 do 15% – wynika z raportu.
Super i hipermarkety są bezsilne wobec dominacji producentów. Proporcje procentowe między rolnikami i przetwórcami podobno nie zmienią się wiele, nawet w momencie, gdy dołoży się opłaty, które stosują duże sieci handlowe wobec swoich dostawców. „Dopłaty dają marketom nawet 30% zysku, to i tak udział handlu w ostatecznej cenie produktu nie jest dominujący” – czytamy w „Gazecie Prawnej”. Przyznają to sami producenci i przetwórcy, którzy zresztą nie kryją, że na współpracy z sieciami nieźle zarabiają.
Dlatego drodzy Networkerzy, gdybyście chcieli zmienić zajęcie na bardziej rolnicze, to proponujemy produkcję masła, sera czy mleka. W tych przypadkach udział w cenie detalicznej towaru waha się od 40 do nawet 80%.