źródło: www.flickr.com
Toksyczne smoczki dla niemowląt, odtwarzacze DVD, których włączenie do kontaktu grozi porażeniem prądem, skarpetki powodujące uczulenia, deskorolka łamiąca się po wejściu na nią, a nawet samochody, gdzie nie działają hamulce. To tylko kilka przykładów niebezpiecznych przedmiotów, które w zeszłym roku wycofano z unijnego rynku. W sumie w 2010 r. takich produktów było 2244 – o 13% więcej niż w roku 2009. Jest to rekordowa liczba.
Lista niebezpiecznych przedmiotów publikowana jest w internecie na stronach KE, razem z dokładnym opisem zagrożenia i zdjęciem. W zeszłym roku do RAPEX-u (system powiadamiania o niebezpiecznych produktach, które pojawiły się na unijnym rynku ) najczęściej zgłaszano ubrania i tekstylia, zabawki oraz pojazdy silnikowe. Na kolejnym miejscu były urządzenia elektryczne.
W większości przypadków niebezpieczeństwo wynikało z wadliwego zaprojektowania, a nie z zastosowanych materiałów czy błędów przy produkcji. Oznacza to, że wyroby są niebezpieczne od samego początku. 17% wycofanych przedmiotów zostało wyprodukowanych w Europie, a 15% w innych krajach. Kraju pochodzenia co dziesiątej rzeczy nie udało się zidentyfikować. Jednak większość wycofanych produktów, bo 58% pochodziła z Chin. To minimalny spadek w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy 60% zakwestionowanych wyrobów miało metkę „Made in China”. W przyszłości KE chce się skupić na działaniach na początku łańcucha produkcji oraz informowaniu o unijnych wymaganiach firm, które wytwarzają produkty i sprowadzają je do Europy. Ale, jak przyznał komisarz, muszą być kary dla importerów, którzy notorycznie łamią przepisy.