źródło: www.flickr.com
Najwięcej osób pracujących na czarno można znaleźć w usługach gastronomicznych, hotelarstwie i w handlu. Kucharz pracę w oparciu o umowę może dostać jedynie w hotelu a i to nie jest oczywistością. W dużej ilości przypadków szczęściem jest otrzymanie umowy zlecenia. W przypadku kelnerstwa, nawet o takiej formie można tu zapomnieć. Nieco lepiej mają barmani. Część z nich ma możliwość podpisania umowy o pracę na 1/8 a szczęściarze nawet na 1/4 etatu. Większość ma jednak wypisane umowy in blanco, które w razie kontroli opatruje się dzisiejsza datą i podpisem. Studenci otrzymują niekiedy umowy zlecenia, jako że ich praca nie jest oskładkowana. Co ciekawe, Państwowa Inspekcja Pracy nie zastanawia się, jakim cudem lokal funkcjonujący 7 dni w tygodniu przez 18 godzin dziennie jest obsługiwany przez właściciela i jednego pracownika zatrudnionego na pełny etat.
Kolejną branżą, która chętnie przyjmuje na czarno jest budownictwo. O tyle to niepokojące, że w razie jakiegokolwiek wypadku przy pracy, pracownik zostaje pozostawiony sam sobie. Czyli nie może się ani bezpłatnie leczyć ani nie należy mu się żadne odszkodowanie, ponieważ według prawa, jeśli nie był pracownikiem, to na rusztowanie wspiął się nielegalnie. Trzecie miejsce w zakresie pracy na czarno przypada w udziale firmom z branży nieruchomości i obsługi przedsiębiorstw. Na tym rynku standardem jest praca w oparciu jedynie o prowizję, a co za tym idzie, pracownik dostaje albo ową prowizję pod stołem albo wypłata prowizji zawarta jest w formie umowy zlecenia. Według GUS kolejne branże, które przodują w pracy na czarno to przemysł, transport, gospodarka magazynowa i łączność.