Często akceptacja i działanie postrzegane są w kategoriach wykluczających się. Wiele osób myli akceptację z biernością, a działania używa na zasadzie narzędzia do ucieczki od problemów. A gdyby umieć je połączyć, to będą pięknie pracować w tandemie, dostarczając zarówno efektów jak i zapewniając przyjemny spokój. W czym więc rzecz?
Zdarzyło mi się kilka razy w życiu, że auto, którym jechałem, uległo w trasie awarii. Od błahej „gumy” po nie do naprawienia w trasie awarię silnika. Pamiętam też sytuacje, gdy zatrzymałem się, aby pomóc kierowcy stojącemu na poboczu przy aucie niezdolnym do jazdy. Reakcje moje i innych kierowców bywały przeróżne. Od złości i frustracji, przez bezradność, po groteskowy śmiech z sytuacji. Paradoksalnie tak to już czasem bywa, że gdy plany okazują się niemożliwe do realizacji, człowiek nagle się uspokaja i relaksuje. Jest to najczęściej informacja o stresujących emocjach wchodzących w skład systemów motywacyjnych do działania. Zanim pójdziemy w kierunku rozwiązań omówmy chwilowo dwa ekstremalne podejścia:
1. Akceptacja bez działania – często staje się czymś w rodzaju bierności. Akceptacja to przyjęcie. To uznanie tego co jest. To zgodzenie się, aby zaistniała sytuacja miała miejsce. To zrobienie przestrzeni dla tego co się dzieje i powiedzenie „tak” temu co jest. Mleko już się rozlało, w oponie nie ma powietrza, dziecko stłukło wazon lub pracownik nie wykonał zadania na czas i nie zrealizujemy zakładanych terminów. Pytanie do tego typu sytuacji jest jakże banalne i jakże prawdziwe… Skoro już się stało, to czy może się odstać? Czasu nie można cofnąć. Możesz oczywiście nie zgadzać się z zaistniałym stanem rzeczy, ale to tak jakby stać na ziemi, patrzeć na chmurę i wściekać się na nią, że nie powinno jej być. A fakt jest taki, że na krótszą lub dłuższą chwilę chmura przesłoniła słońce.
Życie drogą przyjmowania i akceptowania niespodzianek od świata w konsekwencji objawia się znacznie większym spokojem. I nie chodzi tu o naciąganie do mistycznych teorii „skoro się wydarzyło, to znaczy, że miało się wydarzyć”. Może tak, może nie. Faktem jest, że się było wydarzyło, co się wydarzyło. Akceptacja daje dostęp do spokoju. A ten jest bardzo przydatny, aby mieć dostępną pełną paletę zachowań i zasobów, aby dalej coś z zaistniałą sytuacją robić. To bardzo sprzyja rozwijaniu efektywności! W drodze akceptowania nie chodzi więc o bierność wobec świata, ale o pewnego rodzaju filozofię życia i podejście bazujące na pogodzeniu się z tym co dzieje się w danym momencie. Następnym krokiem proponuję uczynić aktywność i działanie – ważne, aby w tej właśnie kolejności.
2. Sama aktywność, bez akceptacji jest najczęściej ucieczką w działanie od negatywnych emocji wynikających z oceny sytuacji. Ludzie bardzo często z przyszłości tworzą miejsce ucieczki od potencjalnych lub aktualnych problemów. A działanie w takiej machinie jest wózkiem mającym wywieźć ich jak najdalej od niebezpiecznej wersji zdarzeń i niewygodnych emocji. Ludzie uciekają w działanie od swoich własnych emocji – to błędne koło i uzależnianie siebie od działania. Niech działanie i podejmowana przez Ciebie aktywność nie będzie jedynie zapobieganiem negatywnym emocjom i odczuciom związanym z nieakceptowanym scenariuszem, jaki przygotowało życie.
Działanie bez akceptacji często jest związane z napięciem i stresem, a jak wiemy z prostych zasad warunkowania klasycznego (kotwiczenie w NLP) – gdy odpowiednią ilość razy jednocześnie wystąpią dwa elementy (w tym przypadku to emocje i działanie) w pewnym momencie zostaną zgeneralizowane, połączone i automatycznie będą odtwarzane razem. Wiec jeśli działam w stresie i napięciu, to z czasem z działaniem zacznie kojarzyć się stres i napięcie. A stąd już krok do unikania działania – bo skoro kojarzy się ono z napięciem i stresem to nic dziwnego, że nie mamy ochoty po nie sięgać. W taki oto sposób działanie oparte na braku akceptacji staje się z czasem swoim własnym sabotażem.
Gdzie jest rozwiązanie? Jak zwykle gdzieś po środku. Jedna z zasad mądrze i zdrowo rozumianego rozwoju mówi, aby iść drogą akceptowania tak, jak gdyby nic nie zależało od Ciebie. Jednocześnie brać odpowiedzialność i działać tak, jak gdyby wszystko zależało od Ciebie. To jest ów sprawnie działający tandem, o którym pisałem na samym początku. Fakt, że ktoś nie zrealizował zadania nie jest sytuacją korzystną z perspektywy projektu, jaki mamy do zrealizowania. To, że w spokoju i akceptacji zareagujemy na sytuację jest bardzo korzystne, bo inni, którzy z nami pracują z czasem będą modelować podejście oparte na spokoju, akceptacji i jednocześnie na aktywności. Bo nie chodzi o to, aby pozostawić sprawy samym sobie, ale żeby teraz zastanowić się „co z tym fantem zrobić?” Przystąpić do działania. Zwołać zebranie. Podjąć najbardziej adekwatne kroki i wyciągnąć wnioski, aby w przyszłości działać efektywniej.
Niech działanie nie będzie jedynie formą ucieczki od negatywnych emocji, ale urzeczywistnianiem tego co właściwe, aby w danym momencie zrobić.
Akceptacja nie jest więc kosmicznie mistycznym tworem oderwanym od funkcjonalnej rzeczywistości. To bardzo życiowe narzędzie, które pozwala w dobrym stanie utrzymywać nasze zdrowie psychiczne, motywację, efektywność oraz zadowolenie i przyjemność z działa. I wcale nie twierdzę, że będzie to proste. Bo z różnymi sytuacjami życiowymi przychodzą różne emocje, dla których czasami trudno jest zrobić miejsce i je zaakceptować. W dłuższej perspektywie, jest to jednak jedna z najsłuszniejszych dróg i zasad funkcjonowania. Jej owoców posmakujesz wcześniej niż się spodziewasz mimo, że na początku prawdopodobnie czekają Cię niewygody. Tak to już często bywa, że konsekwentne przebrnięcie początkowej niewygody daje dostęp do wygody w dłuższej perspektywie. Dlatego życzę Ci wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji, silnej woli i akceptacji w praktykowaniu tej ścieżki… jeśli postanowisz ją praktykować.
Autor tekstu od kilku lat pracuje z ludźmi jako coach i trener prowadząc warsztaty na temat wystąpień publicznych, pracy z emocjami, pracy ze stresem, motywacji, a także powiązań psychosoamtycznych pomiędzy ciałem a umysłem (m.in. w oparciu o współpracę z GRMG). Jego doświadczenie obejmuje zarówno sferę biznesową, gdzie szkoli firmy mając na celu wzrost efektywności zespołowej, jak i sferę terapeutyczną, gdzie pracuje z klientami nad problemami natury emocjonalnej, konfliktami wewnętrznymi itp. mając na celu poprawę jakości życia. GRMG czyli Grupa Mateusz Grzesiak to jeden z największych na świecie ośrodków Programowania Neurolingwistycznego (NLP).