Niewolniczy system pracy etatowej kontra mam dwie ręce i dobrze nimi kręcę. Najnowszy raport o liczbie freelancerów z zarobkami powyżej 10 000 zł netto

przez Maciej Maciejewski
2099 odsłony

Praca na etacie czy na własny rachunek? Wielu z nas w pewnym momencie kariery staje przed tym trudnym wyborem. Obie formy mają równie wiele zalet, co wad, jednak kto raz został przedsiębiorcą twierdzi, że już nigdy nie wróci do pasożytniczej formy zarabiania pieniędzy, gdzie często szef gra rolę wysysającej z człowieka krew, wiecznie głodnej pijawki. Wszystko też zależy od tego, jakie posiadamy cechy charakteru i jakie mamy aspiracje czyli ile chcemy zarabiać…

źródło: Pixabay

Na etacie zawsze dostaniemy pensję i ani złotówki więcej, choćby skały… Na swoim możliwości mamy nieograniczone. Ogranicza nas wyłącznie fantazja i osobista, szeroko rozumiana przedsiębiorczość. Dostaniemy dokładnie tyle, ile damy od siebie.

Ponad połowa wolnych strzelców odnotowało wzrost zarobków w ciągu ostatnich 12 miesięcy i to pomimo pandemii – tak wynika z najnowszych badań Useme.com. Liczba freelancerów uzyskująca dochód miesięczny ponad 5 tysięcy zł wzrosła o ponad 45% w stosunku do roku 2020. To bardzo znaczący rozwój – aktualnie blisko co piąty wolny strzelec zarabia co miesiąc taką właśnie kwotę na rękę, a jeszcze rok wcześniej było to 12%. W roku 2019 zaledwie 8%.

Byciem freelancerem, także w Polsce, oprócz tego, że zaczęło być modne, to także stało się zajęciem dochodowym. Możliwość wyboru godzin i czasu pracy, miejsca wykonywania zleceń czy też stawek, za które się pracuje, to niewątpliwe benefity pomagające podjąć decyzję na tak. Nie dziwi zatem fakt, że z roku na rok dziesiątki tysięcy profesjonalistów zaczynają swoją przygodę z freelancingiem.

– Aktualnie w Polsce pracuje ponad 270 tysięcy stawiających na niezależność wolnych strzelców  Co prawda, jeszcze brakuje pełnych danych GUS za 2020, ale według naszych analiz, liczba freelancerów w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosła o co najmniej 7% – mówi Przemysław Głośny, prezes zarządu Useme.com. – Czynnikami wzrostu są postępująca cyfryzacja wszystkich aspektów naszego życia oraz pandemia, która proces ten przyśpieszyła. Covid-19 przyzwyczaił nas też do pracy zdalnej, a ta jest domeną freelancingu – dodaje.

Ile zarabiają wolni strzelcy? Freelancing zarówno globalnie, jak i w Polsce, przestał kojarzyć się z nisko opłacanymi specjalistami oferującymi wątpliwej jakości usługi. Już od kilku lat do tego grona dołącza rzesza profesjonalistów, a zarobki najlepszych są na podobnym, a często nawet wyższym poziomie niż pracowników na etacie. Dystrybutorzy działający w systemie sprzedaż bezpośrednia i marketing sieciowy również są freelancerami pracującymi przecież na DG. Dynamiczne rosną także średnie zarobki dla całej grupy wolnych strzelców i to mimo, a może dzięki pandemii. Powyższe stwierdzenie dotyczy zarówno osób, które freelancing traktują jako jedyne źródło dochodu (27,1% badanych), główne źródło zarobków (21,3%), jak i tych, którzy dorabiają do etatu (51,6%) lub innej formy głównego zajęcia.

Z najnowszych badań Useme.com wynika, że dla ponad połowy respondentów (52,4%) zarobki uzyskiwane z freelancingu na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy znacznie się zwiększyły. Dla 31,5% pozostały na tym samym poziomie, a jedynie dla 16,1% zmniejszyły się. Powyższe wyniki badań są potwierdzeniem tezy, że wolni strzelcy przede wszystkim zyskali na Covid-19 zarówno pod kątem zarobków.

– Liczba wolny strzelców, którzy zarabiają ponad 5 tysięcy zł netto miesięcznie wynosi 17,7% i wzrosła o ponad 45% w stosunku do 2020 roku. A jeszcze dwa lata temu tylko 8,53% freelancerów zarabiało pięć lub więcej tysięcy złotych na miesiąc – mówi Przemysław Głośny. – Co dwudziesty (5,3%) wolny strzelec zarabia powyżej 10 000 zł miesięcznie „na rękę” dzięki pracy zdalnej, podczas gdy w 2019 roku ten odsetek wynosił 3,2%, zatem w tej grupie wzrost wyniósł aż 65% rok do roku – komentuje prezes.

Komentarz Izabeli Dachowskiej z firmy Livioon: – Dlaczego lepiej być wolnym strzelcem? Z bardzo prostego powodu – bo ja jestem szefem dla samego siebie. Kiedy pracowałam na etacie w pogotowiu energetycznym, nic ode mnie nie zależało – ani mój grafik, ani wypłata, a szefowa mnie nie lubiła, bo miałam lepsze wykształcenie od niej. Na etacie praktycznie nie masz nic do gadania. Musisz się podporządkować i zrobić swoje, a nawet więcej i cieszyć się jak Cię nie zwolnią.

W Polsce utarły się dwa przekonania, które swoją drogą biorą się z trudnej historii czyli z czasów zaborów. Pierwsze przekonanie – etat to najlepsza, najpewniejsza praca, a to nieprawda, bo tutaj nie masz żadnej gwarancji tego, że Cię nie zwolnią co dobitnie pokazał Covid. Drugie przekonanie – czy się stoi czy się leży 2 tysiące się należy. I tutaj przechodzę do meritum. Wolny strzelec jest najlepszy, ponieważ każdy z nas jest tutaj szefem. Ty wybierasz swój zawód, firmę, to ile zarabiasz, to Ty wybierasz dziedzinę lub dziedziny w których się rozwijasz. Jednak wolny strzelec, jak sama nazwa wskazuje, oznacza wolność, a to też oznacza odpowiedzialność.

Wolny strzelec sam o wszystkim decyduje, więc bierze na siebie całą odpowiedzialność, ale to jest lepsze, ponieważ mamy całkowity wpływ na rozwój swojej kariery. Nie ma sufitu, nie ma szefa, którego musisz prosić o urlop, zmianę grafiku, nie ma mobbingu, a jak wiemy to zjawisko popularne na etacie. Jeśli działamy w systemie MLM mamy ponadto ciągłą naukę i dokształcanie się. Ja np. buduję mój własny biznes, a mój biznes to ja. Muszę inwestować w siebie, w rozwój osobisty nie tylko pod względem potencjału, technik zarządzania, ale również w pracę nad umysłem, nad zmianą mentalności z pracownika na przedsiębiorcę. Nauka w innych dziedzinach czyli obserwowanie gospodarki, ekonomii, polityki, też obserwowanie zachowań ludzkich, patrzenie na potrzeby drugiego człowieka. Wolny strzelec to też marka osobista, ale osobista czyli moja historia. Czasem niełatwa – ja przeszłam piekło 12 lat znęcania psychicznego przez moją matkę, sprawa wylądowała w sądzie, a potem informacja o chorobie). Trzeba też pamiętać, że marka osobista w przypadku wolnego strzelca to nie robienie śmietnika w postaci spamu produktowego. Ludzie do MLM idą z trzech powodów – lider i jego historia, produkt i plan rozliczeniowy. Wolny strzelec to Ty, Twoja historia, doświadczenie, rozwój, to Ty wnosisz wartość dla innych ludzi. To jest odpowiedzialność, ale i wielka frajda.

Warto działać w MLM ponieważ tutaj nie masz szklanego sufitu, możliwości są nieograniczone. Trzeba tylko znaleźć dobrą firmę, która stawia przede wszystkim na człowieka, bo człowiek to najlepsza inwestycja. Firma musi mieć pakiet szkoleń, wsparcie lidera, dobry produkt i plan rozliczeniowy. Network marketing to życie bez ograniczeń, które masz na etacie. Tutaj masz lidera i zespół, który Cię wspiera oraz motywuje. W tej branży znalazłam zrozumienie, przyjaźń i drugi dom. Ta działalność uratowała mi życie. Zupełnie inny świat. Magia.

Komentarz Rafała Kasperkowicza z firmy S’ouvre Internationale: – Zawodowo zajmuję się network marketingiem od 7 lat. Decyzja, aby działać w tym biznesie, wbrew pozorom nie była taka ława – przecież mamy wiele dróg do wyboru. Własna firma, praca na etacie, samozatrudnienie, wyjazd za granicę i wiele innych. Dlaczego wybrałem MLM i czym się sugerowałem? Na początku wygrała ciekawość. Chciałem zobaczyć jak to jest w praktyce, ponieważ słyszałem wiele opinii na ten temat. Jedni mówili, że to w ogóle nie działa, że znajomy był i nie zarobił i stracę tylko czas. Inni chwalili się swoimi dochodami, pokazywali nagrody, statuetki czy samochody. Ostatecznie wygrała chłodna analiza…

Rozpisałem sobie każdą z dróg, które miałem wtedy do wyboru. Network marketing wydawał się najbardziej odpowiedni dla mnie przede wszystkim dlatego, że mogę pracować na własnych zasadach. Nikogo nie muszę prosić o urlop, pracuję w godzinach, które sam sobie narzucę. Dużym plusem jaki do dzisiaj zauważam jest brak sufitu finansowego. W dobrej firmie network marketingu nie zarabiasz, kiedy pracujesz w pojęciu godzinowym – zarabiasz za obrót, który wygenerujesz z całym zespołem. Pracując na etacie za stawkę np. 20 zł/h mój sufit finansowy wyniósł by 20 zł *24h, a więc 480 zł dziennie – oczywiście w czystej teorii, bo nikt nie da rady pracować 24 godzin. W networku stosujemy dźwignię całego zespołu – pracując 6h dziennie w jednej grupie i angażując w to 10 liderów, tak naprawdę przepracujemy 60h w jeden dzień, a każdy przepracował tylko 6 godzin.

Rozwijając się w tej branży zobaczyłem kolejne plusy, takie jak praca z dowolnego miejsca na świecie. Aby rozwijać swoje struktury nie musimy zatrudniać pracowników, nie musimy mieć kosztów stałych. Możemy dosłownie spakować laptop do torby i pracować z dowolnego miejsca na świecie, ponieważ najważniejszą wartością dla zespołu jesteś TY – a więc Twój biznes, to Ty. To Twoja wiedza, którą przekazujesz ludziom, Twoje doświadczenie oraz strategie, które zastosujesz.

Polecam spróbować profesjonalnego networku – wystarczą chęci. Wielu rzeczy można się po prostu nauczyć. Jeżeli ktoś nie potraktuje tego biznesu jako główne źródło dochodu, zawsze może potraktować go jako dodatek, bo zawsze lepiej mieć nawet kilkaset złotych miesięcznie dodatkowo, niż ich nie mieć w ogóle.

Mogą Cię również zainteresować