Głównymi powodami stresu według 37% respondentów badania jest przede wszystkim praca, nieprzyjemne sytuacje w życiu codziennym – 27%, słaba sytuacja finansowa – 18% oraz rodzina – 12% odpowiedzi.
Jak rozładowujemy stres? Dla 41% Polaków dobrą formą odreagowania nerwowych sytuacji jest uprawianie sportu. Co trzeci respondent badania potwierdza, że standardowe aktywności fizyczne, takie jak: bieganie, jazda na rowerze, fitness czy pływanie, pozwalają na odreagowanie stresu. Według 19% dobrym sposobem są ćwiczenia relaksacyjne, na przykład joga czy pilates, jak również taniec. Spośród 1149 zapytanych Polaków, dla 14% antidotum na stres są niestandardowe rozrywki, na przykład: lot w tunelu aerodynamicznym, wizyta na strzelnicy czy w parku trampolin. Według 11% respondentów, również sporty ekstremalne mogą pomóc rozładować negatywne emocje i dać nam zastrzyk adrenaliny.
– W obecnej dobie stres jest nieodłącznym elementem naszego życia. Wieczny pośpiech, nadmiar obowiązków, niestety sprzyjają towarzyszącemu nam codziennie napięciu. Dlatego tak istotny jest właściwy relaks oraz naładowanie akumulatorów do kolejnych zadań. Przy wyborze rodzaju wypoczynku, który pomoże nam zredukować stres, warto zwrócić uwagę na swoje potrzeby, możliwości i pasje. Aktualnie mamy do wyboru wiele form uprawiania zarówno standardowych, jak i ekstremalnych sportów oraz innych kreatywnych aktywności, które pozytywnie wpływają na nasze samopoczucie. – komentuje Grzegorz Rożalski z serwisu Prezentmarzen.pl.
Co trzeci zapytany Polak uważa, że pomóc w redukcji stresu może przede wszystkim znalezienie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Dla 29% jest to aktywny wypoczynek i sport, a dla 21% wsparcie bliskich oraz posiadanie pasji – jak twierdzi 15% respondentów. Tylko 4% sugeruje, że w rozwiązaniu problemu niezbędna jest pomoc specjalisty, na przykład psychologa czy coacha.
Z jednej strony narzekamy na poziom i ilość stresu w codziennym życiu, z drugiej strony jak przyznaje aż 45% respondentów badania „Polacy a stres w pracy i w życiu”, czasami odrobina stresu to dobry zastrzyk energii. Dla 17% stres to mobilizacja do działania, wynikająca z potrzeby doświadczania adrenaliny, a dla 14% demobilizacja. Spośród 1149 respondentów, 14% mówi wprost, że stres ich całkowicie paraliżuje.
Jakie negatywne skutki wywołuje u nas stres? Jak zdradzili zapytani o zdanie Polacy, co trzeci z nich jest z powodu stresu rozdrażniony, a 27% ma problemy ze snem. Z kolei 15% narzeka na zmęczenie jako skutek nerwowych sytuacji, 11% odczuwa napięcie psychosomatyczne w postaci bólów brzucha lub głowy, 3% nawet choroby zębów, takie jak bruksizm. Do depresji jako efektu odczuwania długotrwałego stresu przyznaje się 7% Polaków, 4% jak twierdzi ma nerwowe tiki, a 2% nie ma ochoty na seks.
– W codziennej gonitwie i skupieniu na osiąganiu wyznaczonych celów zapominamy o tym, że ciągły stres, którego nie będziemy redukować aktywnym wypoczynkiem lub relaksem, może prowadzić do odroczonych w czasie poważnych skutków, jak uzależnienia, dolegliwości zdrowotne czy nawet przewlekłe choroby. Kluczem w walce ze stresem jest umiejętność wypoczywania, jak pokazuje nasze ponad 10-letnie doświadczenie w edukacji Polaków w zakresie aktywnego i kreatywnego spędzania czasu wolnego – dodaje Grzegorz Rożalski.
Nie ma złotej recepty na całkowite uwolnienie się od stresu, ale aby go odreagować, musimy znaleźć czas na wypoczynek. To pozwala spojrzeć na sprawy z innej perspektywy, zachować zdrowy dystans i złapać oddech od codziennego pośpiechu. Według 37% zapytanych przez serwis Polaków, 3 dni wystarczą, aby odciąć się od problemów i zrelaksować. Dla 29% respondentów niezbędny okres na rewitalizacje sił to dwutygodniowy urlop, a 17% tygodniowy okres jest wystarczający. Według 17% Polaków zbawienny wpływ na odstresowanie mają weekendy. Badanie w formie ankiety online i w galeriach handlowych przeprowadził serwis Prezentmarzen.pl na przełomie kwietnia i maja 2019 na próbie 1149 respondentów.
Komentarz Soni Kameckiej z Forever Living Products: – Moje doświadczenie zawodowe na etacie to tak naprawdę całe życie. Pracowałam dla dużych, prywatnych firm na stanowiskach managera, jak również dla jednej z największych korporacyjnych ubezpieczalni w Polsce. I to był gwóźdź do „trumny”. Pomimo owocowej „środy”, dostępnej siłowni czy innych przywilejów nie byłam w stanie z nich korzystać z racji obowiązków i nabrzmiewającej pracy. To był totalny obłęd, który rozłożył mnie na łopatki. Organizm odmówił posłuszeństwa . Jestem sportowcem. Całe życie uprawiam sport. Zawsze towarzyszył mi marketing , bardzo to lubię. Kiedy poznałam i spróbowałam MLM zakochałam się w tym systemie pracy. Postawiłam wszystko na jedna kartę – zaczynam działać! Dodam, że wcześniej robiłam marketing motoryzacyjny więc moja wyobraźnia działa cały czas i mam mnóstwo pomysłów. W jednej chwili pomyślałam dlaczego by nie robić coś dla siebie z produktami, które pomogły mi przebiec 140 km? Jestem też mamą więc nie wyobrażam sobie nie mieć czasu dla dzieci. Pod kątem stresu różnice w pracy na etacie a w MLM są ogromne. Najważniejsza to komfort… Spokój. Sama sobie dokładam stres kiedy chcę, wiem w jakim kierunku idę. Wiem, gdzie chcę być. Wiem, że chcę dzieciom przekazać mój biznes, który jest przyjemnością. Warunki i ludzi do biznesu dobieramy sobie sami – to ogromy komfort. Chcę żyć zdrowo i szczęśliwie.
Komentarz Mateusza Muzyka z Souvre Internationale: – Mam 32 lata. Ponad 11 lat pracowałem na etacie w znanej sieci sklepów z wyposażeniem do domu. Marketing sieciowy poznałem ponad 2 lata temu. Na początku go totalnie nie rozumiałem, ale niski próg wejścia sprawił, że nie miałem argumentów, aby się nie zaangażować. Bardzo szybko zacząłem dostrzegać ewidentne różnice w tych dwóch stylach zarabiania. Jeśli chodzi o różnice, które dostrzegłem, to przede wszystkim atmosfera, a to ma wielki wpływ na ewentualny stres. Pozytywnych osób w MLM nie trzeba szukać, jest ich cała masa, a na etacie było z tym różnie – większość osób zawsze narzekała, rozmowy toczyły się na podobne tematy, panowała monotonia. Kolejną kwestią był właśnie sam stres. Stresować na etacie można się z bardzo wielu powodów np. kiedy mamy za dużo klientów, w MLM takie pojęcie nie istnieje. Szef – sama jego obecność w pracy już była stresująca. W MLM, gdy dzwoni do Ciebie Twój lider, zawsze chce pomóc, doradzić, zainicjować jakieś działania, które Ci pomogą w rozwoju biznesu. Współpracownicy na etacie także powodowali stres, a w network marketingu podoba mi się to, że sam dobieram osoby do współpracy. Jeśli ktoś jest tzw. wampirem energetycznym to tylko i wyłącznie ode mnie zależy czy będę chciał z nim pracować czy nie. Na etacie nie jest to możliwe. Kolejną kwestią są wynagrodzenia. W mojej pracy na etacie temat zarabiania był owiany wielką tajemnicą. Pracownicy mieli zakaz informowania się o swoich zarobkach etc. Gdy tylko był jakiś przeciek od razu tworzyły się plotki w stylu „a bo ten to ma tyle, a tamten tyle…” – to było bardzo irytujące. Słyszeć, że osoba, która jest nowa ma taką stawkę jak Ty, a pracujesz już ponad 7 lat. Pracowałem także jako sprzedawca. Denerwowało mnie to, że pomimo tego, iż sprzedałem jednego dnia np. 20 materacy, to mój kolega z pracy, który cały dzień niczego nie sprzedał, zarabiał tę samą stawkę. Na szczęście wtedy pojawił się w moim życiu marketing sieciowy, który wywołał u mnie ogromny entuzjazm, ponieważ plan marketingowy jaki oferuje firma, z którą współpracuję, jest jasny i prosty czyli od razu wiedziałem co muszę zrobić, aby zarobić określoną sumę pieniędzy. Na etacie byłem mocno zdegustowany, gdy po awansie z pracownika na zastępcę kierownika dostałem 200 zł podwyżki i dodatkowo, w nagrodę, wiele nowych obowiązków. Bardzo się cieszę że ktoś kiedyś pokazał mi ten biznes. Tutaj jest o wiele łatwiej rozmawiać z ludźmi i rozwiązywać im problemy, wspierać i pomagać w rozwoju, niż pracować fizycznie po 8 h sprzedając ok. 160 h w miesiącu za średnią krajową. Dzisiaj wiem, że w MLM po 2 latach można mieć dwa razy większe zarobki i o wiele więcej wolnego czasu. I zero stresu. Gorąco polecam spróbować!
Komentarz Mariusza Franczaka z FM WORLD: – Początkiem mojej drogi zawodowej, być może dość oczywistej jak na początek lat 90-tych, był wyjazd zarobkowy do Grecji. Zaraz po ukończeniu szkoły średniej. Chwilę wcześniej zmieniliśmy ustrój, a kapitalizm znaliśmy tylko z filmów i opowiadań. Praca i mieszkanie w Grecji było czymś tak egzotycznym dla dwudziestolatka jak dziś komuna dla naszych dzieci. Po roku pracy i różnych przygodach wróciłem do kraju by założyć swoją działalność i wpaść w wir przemian gospodarczych lat 90-tych. Duże pieniądze do zarobienia, kierat pracy jako przedsiębiorca, pierwsza plajta… W połowie lat 90-tych poszedłem na etat – stanowisko kierownicze w drukarni. To było dla mnie odreagowanie w przeciwieństwie do ciężkiej pracy na własnej działalności. Jednak na etacie miałem sufit finansowy i po roku wróciłem do własnej firmy i do dużych wyzwań – zatrudniania pracowników, zdobywania rynków. Po roku 2000 znów zawirowania w kraju z przepisami spowodowały upadłość mojej firmy. I tym razem dla odreagowania poszedłem na etat, aby znów być osobą zarządzającą i znów odczuwałem wyraźną ulgę w pracy. Wykonywałem powierzone mi obowiązki, kontrolowałem obowiązki podwładnych i to był inny stres niż bycie przedsiębiorcą na polskim rynku. Oczywiście można założyć działalność i zarabiać lekko powyżej średniej krajowej, być bezpiecznym, albo gra się o całość puli i ryzykuje wszystko. Praca na etacie w moim przypadku stała się odskocznią dla ryzyka bycia przedsiębiorcą tradycyjnym. I nagle w moim życiu pojawia się temat MLM. Początkowo był tak mało zrozumiały jak tłumaczenia przedstawiciela pierwszej firmy, z którą się zetknąłem. Zrażony pozbyłem się kontaktu z tym człowiekiem. Zacząłem szukać więcej informacji, które uświadomiły mi, że jest nie tylko czerń i biel. W miarę wdrażania się w temat dostrzegłem odcienie, a następnie kolory. System MLM stał się dla mnie wyzwaniem i odnalezionym gralem. W sumie sprawdziłem kilka firm… około dziesięciu. Pozwoliło mi to poznać różne systemy marketingowe, podejścia ludzi i możliwości rynkowe. Dziś mając prawie 49 lat kończę pracę na etacie, ostatni projekt zlecony zamykam 31 sierpnia br. Jestem szefem działu rozwoju w czeskiej firmie otwierającej w Polsce swoje markety ze sprzętem ogrodniczym i dla majsterkowiczów. Pół roku orki się kończy i cztery nowe markety na moim koncie do dopisania w portfolio. Teraz idę na całość w MLM. Chcę żyć bez stresu. Wybór sposobu zarabiania i wybór pomiędzy etatem – często znienawidzonym, prowadzeniem własnego biznesu lub wskoczenie w sprawdzony biznes MLM – stało się dla mnie oczywistością. Wiem, że wielu moich rówieśników przeżywa katusze na etatach, ale to tylko ich wybór. Tak jak mój był taki, żeby zmieniać profile w biznesach czy etaty. Ale ja nigdy nie chciałem, aby praca czy biznes były karą przebywania z szefem czy obowiązkami za marne pieniądze. Dziś FM WORLD traktuję jako nową drogę spełnienia się zawodowo, bo znów zaczynam od zera i łatwo będzie zweryfikować np. za rok moje postępy. Brak granic, brak sufitu finansowego, brak obowiązków… Tylko możliwości. Okazuje się, że biznes, styl bycia i zarabiania zwany MLM jest czymś, czego nie znalazłem w tradycyjnym biznesie czy w pracy na etacie. Może stać się pasją, celem w życiu i sposobem na samorealizację. Oczywiście należy odsiać ludzi, którzy komplikują sam MLM. Bo ten biznes jest prosty, łatwy do duplikacji i nawet przewidywalny. Tylko niekiedy ludzie go komplikują, a często swoją postawą wystawiają złą opinię wśród handlowców z branży i tych, którzy w niej jeszcze nie są. Dla mnie usłyszane kiedyś zdanie mojego sponsora: „Pomaganie Tobie i nauczenie wszystkiego co umiem byś odniósł swój sukces, stanie się moim sukcesem. Ty zrobisz kiedyś to samo i będziesz też tego uczył” – stało się moim drogowskazem w dążeniu do celu. Dziś jest mój początek nowej drogi. Świadomie wybranej. Bez stresu, a z wielkimi planami i marzeniami do realizacji. Czego wszystkim także życzę.
Komentarz Iwony Sus z Jeunesse Global: – Moje dotychczasowe, etatowe doświadczenie zawodowe, to 14-letnia praca na stanowisku dyrektora w jednostce pomocniczej administracji rządowej, w jednym z biur parlamentarnych. Odkąd pamiętam, marketing polityczny był moją mocną stroną i dobrze się czułam w tym temacie realizując z sukcesem – mniejszym lub większym, projekty polityczne i kampanie wyborcze. Chociaż moja praca etatowa jest ciekawa pod wieloma względami to dyspozycyjność, jaką musiałam się wykazać, okazała się dla mnie zgubna. W mojej branży nic nie można odłożyć na później – jest akcja musi być natychmiastowa reakcja, co często odbywało się kosztem przede wszystkim moim i moich najbliższych. Obowiązkowość w wykonywaniu zadań etatowych oraz ich nadmiar doprowadziły mnie do sytuacji, w której zamiast odczuwać satysfakcję z dobrze zrealizowanego planu czułam frustrację, stres i zmęczenie objawiające się bólem głowy i stawów. Najgorsze jednak były dla mnie wyrzuty sumienia, że wszystko co robiłam odbywało się w czasie zabranym moim dzieciom i mężowi. Towarzyszące mi rozdrażnienie potęgował fakt, że na etacie zawsze pracowałam na sukces innych osób, a nie swój własny. Do tego przestały mi odpowiadać zasady i wartości rządzące moim światem zawodowym. Rachunek sumienia był dla mnie prosty – traciłam zdrowie i cenny czas nie mając w zamian nic. Musiałam natychmiast przewartościować swoje życie i pewnie dlatego zachowałam czujność, gdy na mojej drodze, zupełnie przypadkiem pojawiała się możliwość współpracy z jedną z najszybciej rozwijających się firm marketingu sieciowego. Było to dla mnie coś zupełnie nowego i nieznanego. Ten system pracy z dnia na dzień stał się dla mnie tlenem. Pozytywne otoczenie i model biznesowy oparty na współpracy zespołowej, a nie jak dotychczas konkurencyjności, pozwolił mi odetchnąć i rozwinąć skrzydła w branży o pracę, w której nigdy bym siebie nie podejrzewała. Eventy motywacyjne pomogły mi poukładać życiowe priorytety – rodzina i rozwój osobisty ponad inne rzeczy. Zanim trafiłam na marketing sieciowy w mojej głowie wielokrotnie pojawiały się myśli – jak zacząć własny biznes? Przerażona wizją ogromu pracy nad biznesem klasycznym zwlekałam z podjęciem decyzji. Aż nagle z dnia na dzień dostałam od firmy Jeunesse narzędzia do prowadzenia swojego biznesu. Międzynarodowa strona internetowa, sklep online, produkty, cała platforma biznesowa, magazyny, centra, eventy, logistyka – wszystko zaplanowane, uporządkowane, przygotowane przez profesjonalistów i oddane do mojej pełnej dyspozycji. Wszystko było jasne i łatwe. Nie musiałam stresować się stworzeniem tego wszystkiego od podstaw. Mogłam wykorzystać doświadczenie nabyte w marketingu politycznym i wejść w ostatni odcinek przedsięwzięcia, czyli promocję i dzielenie się informacją o produkcie i firmie. Efekt? Robię praktycznie to samo. Na moim etacie produktem są ludzie, w MLM są to suplementy i kremy premium. Nadal zajmuję się promocją, ale w innych warunkach, na innych zasadach – na swoich zasadach, oddychając coraz pełniejszą piersią. Odzyskałam życiowy balans. Obecnie jestem częścią jednego z najlepszych polskich zespołów w naszej firmie o egzotycznej nazwie Slovianki Team. Razem pracujemy i cieszymy się ze skutków ubocznych naszej współpracy w postaci podróży do Orlando na Florydzie, Berlina, Pragi, Rzymu, Mediolanu, rejsu po morzu śródziemnym… No i finanse nareszcie się zgadzają. Myślę, że jeszcze o nas usłyszycie. Każdemu, kto przeczyta moją krótką historię życzę, aby jak najszybciej znalazł swoją firmę działającą w marketingu sieciowym. Czy tego chcemy czy nie, nasze życie przenosi się do sieci. Ten trend będzie się rozwijał i pewnie wyprze większość biznesów klasycznych. Wykorzystajmy umiejętnie pojawiające się możliwości.
Komentarz Beaty Kędzierskiej z Forever Living Products: – Jestem nauczycielem z 26-letnim stażem. Pracowałam w szkole podstawowej z dziećmi w młodszym wieku szkolnym. Uwielbiałam swoją pracę, ale bardzo frustrujące było wynagrodzenie. Brakowało również gratyfikacji za dobrze wykonywane obowiązki. Wszyscy otrzymywali taką samą pensję. Różnicę stanowił stopień awansu zawodowego i staż pracy. Ja doszłam do szklanego sufitu, nie miałam motywacji do robienia czegoś więcej poza standardowymi obowiązkami. To trochę demotywuje, jeśli nie istnieją perspektywy na większe zarobki, czy na jakąkolwiek zmianę na lepsze. Warunki pracy nie należały do najłatwiejszych, gdyż lista uczniów zbliżała się do 30-tki. Codziennie towarzyszyła mi frustracja, ponieważ nie mogłam w odpowiedni sposób indywidualizować swojej pracy. A tym samym wykonywać jej profesjonalnie… Decydującym argumentem do podjęcia decyzji o zmianie była jednak wizja emerytury. Z żalem obserwowałam koleżanki żegnające się z pracą. Nie wyglądały na szczęśliwe. Zazwyczaj miały plany, żeby sobie dorabiać. Nie chciałam być na ich miejscu. Przez to, że dojrzałam do zmiany, natknęłam się na firmę MLM i dostrzegłam w tej branży ogromne możliwości. Już na pierwszy rzut oka zauważyłam zupełnie innych ludzi. Zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Nikt nie narzekał, nie spieszył się, nie spoglądał na zegarek, wokół widziałam uśmiech, radość i harmonię. Bardzo mnie to urzekło. Mimo, iż byłam blisko wieku emerytalnego, zdecydowałam się na odejście z etatu. W ten sposób od ośmiu lat z ogromnymi sukcesami zajmuję się pomocą osobom w moim zespole w osiągnięciu stabilizacji finansowej. Wypracowałam sobie pasywny dochód, a tym samym poczucie bezpieczeństwa. Mam czas dla siebie, dla rodziny. Realizuję kolejne marzenia i snuję następne. Poznaję ciekawych ludzi i pracuję z najlepszymi. Teraz to ode mnie zależy, kto znajdzie się w moim zespole. Ja po prostu nie czuję, że pracuję, więc nie wiem, co to stres.
Komentarz Konrada Makarewicza z Souvre Internationale: – Pierwszą styczność z systemem MLM miałem kończąc studia prawnicze, tuż przed obroną pracy magisterskiej. W tym samym czasie zacząłem pracować w kancelarii prawniczej, wcześniej byłem zatrudniony w centrali jednego z największych banków w kraju. Łącznie na etacie spędziłem ok 4,5-5 lat. Pracując etatowo zacząłem rozwijać się w MLM i budować swój zespół. Widziałem i przeżywałem duży kontrast pomiędzy obiema formami zarabiania pieniędzy. Etat może i przysparzał rozwój merytoryczny w zawodzie, ale jednocześnie powodował stres związany ze sprostaniem oczekiwaniom szefa, terminowością zadań – z uwagi na negatywne konsekwencje ich niedotrzymania – a zakres odpowiedzialności powodował rosnące napięcie i był bardziej brzemieniem. Uciążliwość z otrzymaniem dnia wolnego też nie pomagała. Przez to efektywność pracy i pewność siebie spadała. Z biegiem czasu zdecydowałem się na MLM, ponieważ wiązał się z tym coraz większy luz i fun związany z tworzeniem czegoś od podstaw, a poczucie odpowiedzialności za pomoc i rozwój drugiego człowieka zdecydowanie napędzało do działania. W network marketingu ogromne znaczenie miało również poczucie braku przymusu w działaniu, to że sam zarządzam swoim czasem – w tym, kiedy robię sobie wolne oraz fakt, że nikt mnie nie zamyka w pewnych ramach, którym należy się trzymać, również tych finansowych – mam pełną wolność na wielu płaszczyznach. Żaden z moich znajomych, aktywnych prawników, nie jeździ też Jaguarem XE.