Wszystkie wulkany świata… czyli historia urodzonego sprzedawcy

przez Maciej Maciejewski
707 odsłony

Cóż. Niezwykle trudno jest o niej napisać cokolwiek. Ją po prostu trzeba zobaczyć w akcji. To przede wszystkim matka – kobieta niesamowicie kochająca czwórkę swoich dzieci, dla których zrobiłaby wszystko. Menedżer pełen werwy, charyzmy i zapału do pracy.

Sesja zdjęciowa do 27 nr
Sesja zdjęciowa do 27 nr „Network Magazynu”

Urodzony sprzedawca, który jest w stanie sprzedać każdy produkt czy usługę. To handlowiec, który potrafił swoje cechy charakteru, nabyte umiejętności i doświadczenie skupić w jednym punkcie tak, aby eksplodował on we właściwym miejscu o właściwym czasie. I świetnie potrafiła to wszystko wykorzystać w MLM. Wiem co mówię, bo ją znam. To kipiący wulkan niewyczerpalnych zasobów energii. A gdzie tam wulkan. Wszystkie wulkany świata. Oto rozmowa z Aleksandrą Błotko – członkiem elitarnego Klubu TOP Liderów MLM, która buduje swój biznes współpracując z firmą K-Link Poland.

MM: Działała pani już w marketingu sieciowym zanim pojawiła się w Polsce firma K-Link. Jaka jest pani historia w tej branży?

Aleksandra Błotko: Zanim rozpoczęłam pracę z K-Link Poland działałam z sukcesami w dwóch różnych gałęziach produktowych sektora MLM. Pierwsza to były ubezpieczenia na życie. Sprzedawałam te produkty przez cztery lata w firmie Amplico Life. Później, przez pięć lat poruszałam się w branży kosmetycznej. Później miałam dwa lata przerwy. Szukałam biznesu, który daje odpowiednie dla mnie możliwości, w którym mogłabym zrobić coś na prawdę wielkiego. W tym czasie wydarzyło się wiele zmian w moim życiu prywatnym. Najpierw straciłam partnera, a później drastycznie pogorszył się mój stan zdrowia. To jednak miało bardzo duży wpływ na decyzję o podjęciu współpracy z firmą K-Link Poland, której mottem przewodnim jest właśnie budowanie biznesu poprzez dawanie ludziom kompetentnych możliwości zadbania o własne zdrowie i krzewienie trendu wellness.

Malezja, lipiec 2007 roku
Malezja, lipiec 2007 roku

MM: Jest więc pani przykładem kobiety, która pomimo poważnych problemów potrafiła wziąć się w garść i pokazać światu, że można. Czy te doświadczenia wpłynęły na to, co pani zrobiła w MLM?

AB: Oczywiście. Przede wszystkim musiałam przewartościować wszystkie moje dotychczasowe priorytety. Rozpoczęłam również bardzo intensywną pracę nad samorozwojem, co w konsekwencji pozwoliło mi na świeże, inne niż do tej pory przyjrzenie się środowisku, które mnie otaczało. W ludziach, których znałam do tej pory mogłam dostrzec to, czego nie widziałam wcześniej. Zaczęłam po prostu widzieć drugiego człowieka i wyczuwać jego potrzeby. To bardzo zmieniło moją psychikę sprzedawcy i mnie w ogóle jako człowieka, co w konsekwencji miało nieoszacowany wpływ na pracę zawodową, karierę i to, co zrobiłam w marketingu sieciowym.

Taka metamorfoza była dla mnie trudna jak amatora biegów maraton, ale na mecie zjawiłam się na tarczy. Wielkie zmiany zawsze rodzą się w bólu.

Malezja, lipiec 2007 roku
Malezja, lipiec 2007 roku

MM: Przejdźmy do biznesu. W Polsce działa wiele firm marketingu sieciowego, które w swoim portfolio posiadają produkty poprawiające zdrowie. Dlaczego wybrała pani akurat firmę wywodzącą się z Malezji?

Cypr, styczeń 2010 roku
Cypr, styczeń 2010 roku

AB: Produkty firmy K-Link są unikalne. Działają w błyskawicznym tempie, oczyszczają organizm, dożywiają oraz równoważą go. Większość produktów K-Link jest energetyzowana energią pozyskaną z pierwszej warstwy słońca. Ten patent opracowali Japończycy, a firma K-Link International z Malezji w większości przypadków wykupuje wytworzone już produkty na wyłączność K-Link. W Polsce firma jest od siedmiu lat. Od początku funkcjonowania przez polskich lekarzy gromadzone są rzetelne dowody dotyczące skuteczności tych preparatów. Wyniki są zaskakujące. Produkty K-Link są jonizowane ujemnie. Powoduje to szybsze usuwanie toksyn, ponieważ te mają jonizację dodatnią. Jony ujemne łączą się z dodatnimi i zostają wydalane z organizmu oczyszczając stawy i krwiobieg. Unikalne jest również to, jak już wcześniej wspomniałam, że te produkty są energetyzowane, co pozwala organizmowi na większą aktywność życiową. Więc przede wszystkim moja decyzja była podyktowana tym, żeby polecać ludziom i sprzedawać produkty, które naprawdę mają pozytywny wpływ na organizm człowieka. Pod tym względem nader wszystko cenię uczciwość. Ale możliwości finansowe jakie do tego dokłada K-Link również przeważyły szalę na jej korzyść. Plan marketingowy jest tutaj według mnie bardzo atrakcyjny pod względem rozwoju finansowego każdego menedżera. Daje wiele ciekawych możliwości.

Cypr, styczeń 2010 roku
Cypr, styczeń 2010 roku

MM: Według pani lepiej jest działać w kilku firmach MLM jednocześnie, czy lepiej skupić całą swoją energię na jednym, konkretnym biznesie i iść na całość?

AB: Ten system daje wolność życiową oraz finansową. Każdy pracuje z kim chce, ile chce, kiedy chce i zarabia adekwatnie do tego, ile z siebie dał. To podstawowy atrybut MLM. Wybór odpowiedniej firmy to osobista decyzja każdego menadżera. Każdy również ma prawo do decyzji, czy chce pracować z jedną firmą lub kilkoma. „Każdy sobie rzepkę skrobie.” Jednak proszę mi pokazać choć jednego lidera marketingu sieciowego, który odniósł trwały sukces działając w kilku firmach jednocześnie.

Ja takiego nie znam. Jeśli już decydujemy się na odpowiedni produkt lub usługę oraz związaną z tym firmę, musimy włożyć w to 100% wysiłku i pracować z pasją. Wówczas zawsze jesteśmy skazani na sukces.

Cypr, styczeń 2010 roku
Cypr, styczeń 2010 roku

Ale „gra na kilka frontów” to nie jedyny problem w tym biznesie. Ostatnio zauważyłam, że wielu „liderów” zaczęło się interesować różnymi dziwnymi firmami. Głównie przedsięwzięciami typu firma-krzak oraz typowymi piramidami finansowymi. To ludzie, którzy niejednokrotnie po dwóch latach działania zarabiali w swojej dotychczasowej firmie od 20 do 50 tys. zł. Nie zrozumieli idei długofalowej i perspektywicznej pracy, a przede wszystkim, nie pojęli zasad wynikających z planu marketingowego, który przecież daje ogromną perspektywę w przyszłości. W tym biznesie trzeba o tym wiedzieć i pamiętać. Dobre efekty przynosi ciężka, wytrwała praca w połączeniu z długoterminowym, szczegółowym planowaniem. Jestem pewna, że ci wszyscy, którzy tego nie zrozumieli obudzą się niebawem z ręką w nocniku i wrócą do swoich macierzystych firm MLM.

MM: Wychodzi na to, że zaraz po czwórce dzieci, to właśnie marketing sieciowy jest pani największą, życiową pasją. To prawda?

AB: Kocham MLM. Pracuję w nim 17 lat. Cenię sobie niezależność finansową oraz wolność osobistą. Wiele podróżuję, co mnie pasjonuje. To wszystko daje mi właśnie praca w marketingu sieciowym. Jednak, tak jak pan zauważył, na pierwszym miejscu stawiam bliskich, ponieważ wywodzę się z wielodzietnej, góralskiej rodziny. Sama mam czwórkę dzieci, więc chciałabym zapewnić im to, co najlepsze. A moim zdaniem najlepsza jest harmonia człowieka ze stwórcą oraz przyrodą. To między innymi umożliwia mi firma K-Link. Już czterokrotnie byłam w podróży po Malezji. Miałam okazję poznać ludzi z wielu zakątków świata, którzy mówią różnymi językami, ale myślą podobnie jak ja. Odnoszą ogromne sukcesy i ich status życiowy wciąż się zmienia. W ciągu 10 lat K-Link International wykreowała dużą liczbę milionerów. Podczas corocznych zjazdów na scenę wychodzi ok. 100 nowych liderów, którzy dzielą się z nami swoimi sukcesami. Daje to ogromną motywację i potwierdza, że system MLM działa, a ludzie spełniają w nim swoje marzenia.

Cypr, styczeń 2010 roku
Cypr, styczeń 2010 roku

Kiedy byłam młoda, 100% czasu poświęcałam rodzinie, wychowaniu i wykształceniu dzieci. Teraz przyszedł czas na realizację osobistych marzeń, samorozwoju i przekazywaniu doświadczeń innym ludziom. Stabilny biznes w MLM buduje się od pięciu do siedmiu lat. Tak przekazali nam Azjaci i ja tak to przyjęłam. Mam za sobą pięć lat ciężkiej pracy, która pozwoliła mi zrozumieć nowe wyzwanie, jakim jest naturalna medycyna, poznać kulturę azjatycką, perspektywiczny, długofalowy plan marketingowy i wreszcie zacząć wdrażać system rozwoju całej mojej struktury na Europę Środkową i Wschodnią.

Tekst pochodzi z najnowszego, drukowanego wydania „Network Magazynu” nr 27/2011.

Mogą Cię również zainteresować