Aneta Molnar: dōTERRA sprawiła, że mój bzik na punkcie zdrowego stylu życia i dbania o środowisko stał się moim stylem życia

przez Maciej Maciejewski

„Teraz mogę śmiało powiedzieć, że była to bardzo dobra decyzja. Sądzę, że o systemie MLM dowiedziałam się zdecydowanie za późno. Patrząc z perspektywy czasu i wiedząc dziś jakie możliwości daje marketing sieciowy, życzyłabym sobie, aby uczyli o tym w szkołach.”

Aneta Molnar

Aneta Molnar jest mamą dwóch cudownych dziewczynek i żoną wspaniałego mężczyzny. Ma bzika na punkcie zdrowego stylu życia i samodoskonalenia. Uwielbia podróżować, czerpać z życia pełnymi garściami, otaczać się dobrymi ludźmi. Cieszy ją życie w harmonii ze sobą i światem. Jej pasją jest tango i praca z ludźmi. Z wykształcenia jest inżynierem ochrony środowiska i biotechnologii. Studia z ochrony środowiska ukończyła na Akademii Rolniczej w Szczecinie. „Od zawsze fascynowały mnie nauki przyrodnicze i chemia. Jednak, żeby móc studiować, musiałam pracować. Rodzice pomagali jak mogli, ale to było za mało, a w miasteczku, z którego pochodzę, nie było jakichś niesamowitych możliwości zarobkowych. Podeszłam więc do tego tematu zadaniowo – muszę pracować, aby studiować” – tłumaczy moja rozmówczyni.

Maciej Maciejewski: Jak w Polsce zaczyna swoje życie zawodowe młody człowiek, który podejdzie do tego zagadnienia w sposób zadaniowy?

Aneta Molnar: Zatrudniłam się lokalnym sklepie jubilerskim. Praca w handlu nauczyła mnie, żeby indywidualnie podchodzić do potrzeb każdego klienta i obsługiwać go tak, aby czuł, że jego wymagania są dla mnie najważniejsze i chcę je spełnić dokładając do tego wszelkich starań. Później chciałam zmian, ciągnęło mnie do natury. Zaczęłam pracę w szkółce drzew i krzewów, gdzie moja pasja i studia mogły się połączyć. Jednak ciągle czegoś mi brakowało. Po ukończeniu studiów, zamiast szukać pracy w wyuczonym zawodzie, postanowiłam wyjechać do Stanów Zjednoczonych, żeby w ramach programu au-pair zostać opiekunką do dzieci. Stwierdziłam, że jestem młoda i nie chcę całego życia spędzić w Skwierzynie. Miałam tam być rok, podszkolić się z angielskiego, zwiedzić trochę świata, liznąć innej kultury, zobaczyć inne życie. Zostałam chwilę dłużej niż zamierzałam. Właśnie minęła moja 16 rocznica życia w USA. W tym czasie poznałam swojego obecnego męża i z jego ogromnym wsparciem poszłam kształcić się dalej. Ukończyłam biotechnologię będąc w 6 miesiącu ciąży. Kiedy urodziłam Emily, poświęcałam się jej wychowaniu, a dwa lata później urodziła się Julia, więc kilka lat poświęciłam dzieciom. Do momentu, aż poszły do szkoły. Wtedy mogłam zacząć się rozwijać i w pełni oddać się pracy. Niestety, tak jak wcześniej w Polsce, czegoś mi w tych ofertach cały czas brakowało. Sztywne godziny pracy, brak swobody, brak możliwości rozwoju, sufit finansowy w każdej firmie. W końcu trafiłam na firmę dōTERRA. Zaczęłam działać w systemie MLM i propagować wiedzę dotyczącą oddziaływania olejków eterycznych na organizm człowieka. Jestem przekaźnikiem informacji o możliwościach ich stosowania do odnowy biologicznej, masażu, kosmetologii, aromaterapii, jak i w życiu codziennym. Buduję międzynarodowy zespół i wciąż się rozwijam.

Maciej Maciejewski: I nigdy wcześniej nikt pani nie pokazał możliwości network marketingu?

Aneta Molnar: Wiele lat temu słyszałam już co nieco o tym systemie pracy, ale mnie to nie interesowało, więc nie traciłam czasu ani energii, żeby się czegoś więcej dowiadywać na ten temat we własnym zakresie. Ogólnie w tamtym czasie marketing sieciowy nie cieszył się pochlebnymi opiniami. Ludzie kojarzyli networkerów z domokrążcami i naciąganiem. Pięć lat temu, gdy szukałam naturalnych rozwiązań na problemy zdrowotne mojej córki, pojawiły się w moim życiu produkty firmy dōTERRA. Koleżanka poleciła mi olejek, który zadziałał rewelacyjnie. Cała nasza rodzina zaczęła używać produkty dōTERRA, a ja znając ich możliwości polecałam je innym. Jednak nie chciałam wtedy „bawić się” w sprzedaż. Wychodziłam z założenia, że nie chcę być jakimś nachalnym domokrążcą i wciskać ludziom produkt w drzwiach ich domu. Niestety żyłam wtedy w nieświadomości czym tak naprawdę jest MLM i nie zdawałam sobie sprawy co współpraca z taką firmą może dla mnie oznaczać.

Rok po pierwszym użyciu olejków koleżanka, która zapoznała mnie z tą firmą i jej produktami stwierdziła, że skoro obie nie pracujemy, to faktycznie warto, abyśmy zapoznały się z możliwościami budowania tego biznesu. Nie miałam nic do stracenia. Wówczas zaczęłam się edukować w zakresie działania systemu MLM – sporo czytałam o tym rodzaju biznesu. Zagłębiłam się w zasady i politykę tego modelu i ku mojemu zdziwieniu wszystko mnie pozytywnie zaskoczyło. Nie tylko sam sposób działania marketingu sieciowego, ale przede wszystkim możliwości jakie przed nami otwiera. Właśnie wtedy podjęłam rozważania, czy chcę podjąć współpracę z firmą dōTERRA. Przyjrzałam się bliżej samej spółce, jej ofercie i planowi kompensacyjnemu, jakie możliwości rozwojowe proponuje oraz czy będę mogła pracować globalnie, np. czy mieszkając w USA będę mogła działać na polskim rynku. Po szczegółowych analizach podjęłam decyzję.

Teraz mogę śmiało powiedzieć, że była to bardzo dobra decyzja. Sądzę, że o systemie MLM dowiedziałam się zdecydowanie za późno. Patrząc z perspektywy czasu i wiedząc dziś jakie możliwości daje marketing sieciowy, życzyłabym sobie, aby uczyli o tym w szkołach.

Maciej Maciejewski: Co panią wtedy najbardziej motywowało do budowania tego biznesu?

Aneta Molnar: Pierwszym i najważniejszym motorem do działania była wiara w produkt. Zaczęło się od tego, że moja starsza córka miała dość poważne problemy zdrowotne z górnymi drogami oddechowymi. Musiała używać sterydy wziewne, tabletki i tak funkcjonowaliśmy przez jakiś czas. Nie byłam szczęśliwa z powodu, że moje dziecko od małego ma łykać tabletki i w razie ataku podawać sobie sterydy. Na szczęście po kilku tygodniach pojawiła się wspomniana wcześniej koleżanka z firmy dōTERRA. Przy regularnym stosowaniu olejków, suplementów, wyeliminowaniu świeczek, zapachów do kontaktów oraz wszelkiej chemii z naszego domu zauważyliśmy, że problemy ustępują i dają o sobie znać coraz rzadziej. Od tego momentu to olejki stanowią naszą naturalną apteczkę domową. Uznałam, że skoro całą rodziną przekonaliśmy się do tego, że produkty dōTERRA pomagają nam żyć w zdrowiu i lepszym samopoczuciu – zarówno fizycznym, jak i psychicznym, to warto je polecać innym. Zdrowie każdy ma jedno i warto docenić oraz pielęgnować ten skarb, aby cieszyć się nim jak najdłużej.

Po drugie jestem geekiem. Pasjonują mnie nauki ścisłe i ciągle dążę do pogłębiania swojej wiedzy. Zafascynowało mnie to, jak jedna kropla olejku z rośliny, którą daje nam natura, może czynić tyle dobrego dla zdrowia i dobrego samopoczucia człowieka. Bez syntetycznych substancji chemicznych i bez szkodliwości produktu dla środowiska. Czytałam mnóstwo artykułów naukowych o profilach chemicznych wszystkich olejków, jak mikrocząsteczki dyfundują do wnętrza organizmu przez skórę, jakimi procesami olejki są pozyskiwane. Namiętnie studiowałam badania naukowe potwierdzające skuteczność i wpływ tych produktów na organizm człowieka.

Wiem, wiem… Nie brzmi to fascynująco i ciekawie, ale dla osób, które pasjonują się biotechnologią jest to niesamowita wiedza i wielkie odkrycie. dōTERRA sprawiła, że mój bzik na punkcie zdrowego stylu życia i dbania o środowisko stał się moim stylem życia. Zaprowadziłam w moim życiu olejkową rewolucję.

Po trzecie zależało mi na niezależności czasowej oraz finansowej, którą daje MLM. Chciałam móc pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci, ale też nie chciałam odmawiać im możliwości realizacji swoich pasji. W pracy na etacie czy w tradycyjnej działalności nie miałabym czasu wozić dzieci do szkoły, na zajęcia gry na pianinie, naukę pływania czy kurs plastyczny. Teraz mogę robić to wszystko i mam jeszcze czas na kurs tango z mężem, zajęcia jogi oraz zwykłe, domowe obowiązki. Jestem spokojna, żyję bez stresu, bez napięć i niepokoju o każdy dzień, bo moja sytuacja finansowa jest stabilna.

Maciej Maciejewski: Teraz nie ma stresu i jest kasa, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano… Jak było na początku?

Aneta Molnar: Moje początki były trudne. Rozpoczynając współpracę z dōTERRA nie miałam żadnej praktycznej wiedzy co do prowadzenia biznesu, liznęłam jedynie trochę teorii. Dlatego od razu postanowiłam działać. Zaczęłam od organizowania spotkań, na które zapraszałam swoich przyjaciół telefonicznie, a oni zachęcali swoich znajomych. Dawałam informację o warsztatach na moim facebookowym profilu, moi klienci też starali się pomagać zapraszając na spotkania swoich bliskich. Niektóre moje zaproszenia spotykały się z odzewem i przychodziło sporo osób, ale nie raz przyszła tylko jedna osoba. Było też kilka tzw. sekretnych spotkań, na których nie pojawił się nikt. Najważniejsze jest to, żeby się nie negować i nie poddawać. Ja z natury jestem uparta, a nawet zawzięta, dlatego dalej  próbowałam z zapałem i nie zniechęcałam się. Uczyłam się na własnych błędach, podpierałam się literaturą i doświadczeniami innych, aby łatwiej pozyskiwać klientów i współpracowników. Brałam udział we wszelkich możliwych szkoleniach oraz warsztatach – głównie one były moim motorem do działania. Niesamowicie mnie rozwijały, motywowały i dodawały sił, żeby przeć do przodu bez względu na różne przeciwności.

Przełomowym dla mnie wydarzeniem był wyjazd do Salt Lake City w Utah na globalną konwencję, gdzie mogłam spotkać się z 32 000 miłośników olejków eterycznych. To kilkudniowe szkolenie, rozmowy z liderami z różnych poziomów oraz ich wykłady utwierdziły mnie w przekonaniu, że znalazłam się w najlepszym miejscu o właściwym czasie. I tak do dziś każdego dnia konsekwentnie posuwam się o krok do przodu.

Realizuję swoje cele, spełniam marzenia, choć nie zawsze droga jest prosta. Grunt to nie poddawać się na początku, gdy jest najtrudniej i pamiętać, że konsekwencja to nasza super siła, która w połączeniu z wytrwałością zawsze przyniesie sukces.

Maciej Maciejewski: Jak ważne w tym biznesie są produkty?

Aneta Molnar: Firmę dōTERRA wybrałam oczywiście poprzez pryzmat moich pozytywnych doświadczeń z produktami – wspomniane wcześniej problemy zdrowotne mojej córki. Dla mnie przede wszystkim ważny jest fakt, że są to produkty naturalne, a proces ich wytwarzania jest kontrolowany od momentu posadzenia ziarna rośliny w zbadanej wcześniej glebie i dobranym klimacie do wymagań rośliny. Wszystkie produkty dōTERRA są opatrzone certyfikatem jakości CPTG – Certified Pure Tested Grade™ (Certyfikowany Testowany Stopień Czystości). Oznacza to, że nasze olejki eteryczne są poddane rygorystycznym testom jakości zarówno przez laboratoria dōTERRA, jak i również zewnętrzne. Dla mnie, jako inżyniera ochrony środowiska i biotechnologii to bardzo ważne, że na te testy składają się ocena organoleptyczna, chromatografia gazowa – określa skład chemiczny, chromatografia chiralna – wykluczenie obecności syntetyków, analiza izotopowa – wyklucza zafałszowania i sztuczne domieszki, spektrometria mas – określa skład ilościowy poszczególnych substancji (to ma ogromne znaczenie właśnie, jeżeli chodzi o działanie olejku eterycznego) oraz spektroskopia fourierowska. Może to brzmieć niezrozumiale, ale te badania są po to, aby każdy był pewien jakości i czystości olejków. Szczególnie, kiedy chcemy je podawać naszym dzieciom. dōTERRA również doskonale wpisuje się w obecny trend i potrzebę powrotu do naturalnych metod wspierania zdrowia. Zatem produkt w naszej działalności jest bardzo ważny, kluczowy. Ale ważne jest, aby ten produkt był naprawdę najwyższej jakości.

Maciej Maciejewski: Jakie jeszcze macie asy w rękawie?

Aneta Molnar: Urzekło mnie niezwykle etyczne podejście firmy do środowiska, udzielane przez nich wsparcie dla lokalnych rolników i kobiet w rozwoju. Ponadto za każdą kroplą olejku kryje się pomoc ludziom, uchodźcom czy dzieciom w krajach trzeciego świata poprzez fundacje Healing Hands i Co-Impact. Misja firmy jest zgodna z moimi przekonaniami i filozofią życiową – pomagać innym w potrzebie, dając im nadzieję na lepsze jutro, promować zdrowy styl życia dzięki naturalnym produktom, dbać o naszą planetę oraz wzmacniać niezależność finansową.

Maciej Maciejewski: A jakie asy w rękawie ma network marketing, których nie sposób mieć w pracy na etacie albo prowadząc firmę tradycyjną?

Aneta Molnar: Nienormowany czas i miejsce pracy. W MLM pracuję, kiedy chcę, kiedy mogę i gdzie chcę. Mogę wstać o 5:00 rano i pracować w pidżamie na kanapie, albo wyjść o 16:00 do parku z dziećmi i pracować na ławce. Zero ograniczeń, w przeciwieństwie do pracy na etacie. Sama jestem swoim szefem, nikt nie wydaje mi poleceń. Co bardzo istotne praca w marketingu sieciowym nie wymaga ode mnie wielotysięcznych nakładów na lokal, zaciągania kredytów czy leasingów na sprzęt lub opłaty tak, jak w przypadku własnej działalności. Nasz zestaw rejestracyjny kosztuje kilkaset złotych. Brak ryzyka finansowego również jest bardzo ważny. W MLM nie stracę kilkudziesięciu tysięcy złotych, co najwyżej poświęcony czas i energię. Kolejny atut to brak inwestycji w pracowników, nowy sprzęt czy większy lokal, aby stworzyć możliwości rozwoju i powiększania swojego biznesu.

Ważna rzecz to biurokracja, której w MLM nie ma wcale. Jeśli chodzi o działalność gospodarczą, każdy przedsiębiorca musi zmagać się z kolejkami w urzędach, „milionami ton” papierów – wszelkie pozwolenia, koncesje, faktury. To zdecydowanie nie dla mnie! Jeśli chodzi zaś o pracę na etacie najgorsza jest stała pensja i nie do przeskoczenia sufit finansowy. Pracodawca ustala pensję w umowie i bez względu na to czy pracowałabym po godzinach, czy zastępowałabym koleżankę na urlopie… moja pensja nie uległaby zmianie. W MLM jest uczciwie – ile wypracujesz, tyle zarobisz. Podobnie mój rozwój i awans są uzależniony tylko ode mnie, od mojej pracy i pracy mojego zespołu, a nie od sympatii przełożonego czy innych koneksji. Jeśli podjęłabym pracę „u kogoś” nie miałabym wpływu na to z kim będę współpracować. To pracodawca dobiera sobie pracowników. W marketingu sieciowym to ja wybieram z kim chcę budować swój biznes. Ponadto decydując się na prowadzenie marketingu sieciowego nie musiałam obawiać się ograniczeń, że będę mogła budować biznes tylko w USA. Obecnie współpracuję z ludźmi w wielu krajach świata.

Maciej Maciejewski: Jakim trzeba być człowiek, aby w network marketingu osiągnąć sukces?

Aneta Molnar: Najważniejsze, żeby doświadczyć pozytywnego działania produktów, które będzie się sprzedawać. Kiedy osoba sprzedająca produkt wie o nim wszystko i opowiada swoją historię, w której produkt odmienił jej życie, jest wiarygodny, autentyczny, a dzięki prawdziwej pasji do produktu ma szansę stać się najbardziej skutecznym liderem tego biznesu. Ponadto osoba w marketingu sieciowym musi mieć apetyt na sukces opierający się na pozytywnym nastawieniu do pracy i życia, powinna chcieć zmienić swoje życie i sama wziąć je w swoje ręce. Pracujący w branży musi wiedzieć, że jego sukces jest zależny tylko i wyłącznie od niego i jego pracy. Ważne, aby skupiał się na dążeniu do celu szukając rozwiązań problemów jakie napotyka, a nie użalał się, usprawiedliwiał czy obwiniał innych za swoje niepowodzenia.

Bardzo istotnym jest, aby osoba pracująca w marketingu sieciowym była wymagająca wobec samego siebie. Należy się nieustannie szkolić, brać udział w różnych warsztatach biznesowych, uczyć się od swoich liderów i osób odnoszących sukcesy w tej dziedzinie. Taki człowiek musi pamiętać, że uczymy się całe życie, więc musi lubić nad sobą pracować i się samodoskonalić. Jednak nie można tego mylić z egoizmem.

Ten biznes to budowanie sukcesu poprzez pomaganie innym. Dlatego trzeba kochać ludzi, być empatycznym, komunikatywnym, umieć budować pozytywne i długotrwałe relacje poprzez odnalezienie w sobie chęci pomagania innym.

Kolejną istotną cechą jest realizm i umiejętność patrzenia w przyszłość. Trzeba wiedzieć, że droga na szczyt w tym modelu biznesowym zajmie więcej niż kilka miesięcy, rok czy dwa. Należy stawiać sobie ambitne, ale mniejsze cele, które wkrótce stworzą spójną, wymarzoną całość. Takie podejście powoduje, że motywacja do działania nie znika i jednocześnie nie ma wtedy rozczarowań. Trzeba też być upartym, zdeterminowanym i skupionym na dążeniu do celu, umieć wyciągać wnioski z pojedynczych niepowodzeń i stosować je w praktyce. Nie zawsze nasze pełne zaangażowanie spotyka się z aprobatą, czasami wkładamy w pracę całe serce, a na koniec słyszymy „nie”. Dlatego ważna w tej pracy jest wytrwałość i odporność na każdą porażkę. Trzeba traktować takie sytuacje jak wskazówki do wyeliminowania swoich słabości.

Wiadomo, że praca jest po to, aby żyć, a nie życie po to, by pracować, ale warto być gotowym na pewne ustępstwa i poświęcania, szczególnie w momentach, kiedy jesteśmy blisko od osiągnięcia celu. Ja lubię robić kilka rzeczy jednocześnie. Kiedy jestem na zakupach albo robię lunch boxy dla dzieci słucham audiobooka o tajnikach MLM. Zamiast siedzieć bezczynnie w samochodzie czekając, aż dzieci wyjdą z basenu, planuję post na social media. Wszystko da się pogodzić, ale trzeba mieć w sobie dużo samozaparcia i dyscypliny, bo praca w domu potrafi bardzo rozpraszać. Poza tymi wszystkimi, niezbędnymi cechami… trzeba po prostu być sobą.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pani stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Aneta Molnar: Jak wiadomo, network marketing to biznes oparty na długotrwałych relacjach, dlatego zawsze staram się je budować stopniowo, małymi krokami, nie nachalnie. Tak, żeby nasz potencjalny partner nie zniechęcił się do nas. Z każdą poznaną osobą trzeba pozostawać w stałym kontakcie, a któregoś dnia przychodzi odpowiedni moment, aby przedstawić możliwości, jakie oferuje współpraca ze mną, z naszym teamem i całą naszą firmą.

Najczęściej nowe osoby, z którymi mam możliwości tworzyć biznes z dōTERRA poznaję na networkingowych eventach – tam właśnie spotykam wiele aktywnych osób poszukujących w życiu czegoś innego niż praca na etacie. Ponadto miło i przyjemnie pracować w domowym zaciszu, ale trzeba też z tej bezpiecznej strefy wyjść. Dlatego często biorę udział w nowych zajęciach grupowych, np. na kursie tango, basenie czy w studiu jogi. Staram się też uczestniczyć w przedsięwzięciach społecznych, np. cykl spotkań „Kawa z kobietą aktywną”, gdzie można poznać nowe osoby, przedstawić siebie i swój biznes. Istotne jest wyszukiwanie do współpracy ludzi świadomych, które mogą skorzystać z wprowadzenia naszego produktu do swojej praktyki. Coraz więcej gabinetów fizjoterapii i salonów kosmetycznych decyduje się na wspomaganie swoich zabiegów olejkami dōTERRA. Ponadto staram się rekomendować produkty w pracy  instruktorów yogi, podologów, refleksologów, a nawet douli.

Oczywiście fakt, że żyjemy w czasach wysoko rozwiniętego internetu i social mediów, daje ogromne możliwości. Dzięki Instagramowi i Facebookowi można nawiązać kontakty ze starymi znajomymi, ale też poznawać nowe osoby. Istotna jest też przynależność i utożsamianie się z konkretnymi grupami w internecie. Mam tu na myśli grupy tematyczne na Facebooku. Wybieram te, które mnie interesują i są tożsame z moim stylem życia oraz zainteresowaniami. Jestem w nich aktywna oraz nawiązuję i buduję nowe relacje z innymi członkami tej internetowej społeczności.

Ostatnia i chyba najważniejsza opcja pozyskania partnerów do budowania biznesu MLM to pozytywne opinie, doświadczenia i rekomendacje innych zadowolonych osób, które w swoim środowisku znajomych i bliskich polecają mnie jako lidera do współpracy. Jeśli zaś chodzi o konkretne metody, to staram się szukać u nich tych cech charakteru, o których mówiłam, że są niezbędne, aby pracować w MLM. Oczywiście nie każdy wie, że ma je wszystkie na początku budowania relacji. Czasami widzę w kimś potencjał i wiem, że z czasem da się z niego wydobyć więcej niż on sam myśli, że jest w stanie z siebie dać.

Znajdowanie osób do budowania swojego zespołu w marketingu sieciowym to umiejętność, której trzeba się nauczyć i konsekwentnie powtarzać. Nikt nie rodzi się prawnikiem, lekarzem czy liderem MLM. Na takie rzeczy w życiu trzeba ciężko zapracować.

Maciej Maciejewski: Jakie ma pani plany na przyszłość?

Aneta Molnar: Zawodowo zamierzam konsekwentnie dalej działać i rozwijać się w biznesie dōTERRA. Obecnie jestem na poziomie silver leader i moim celem jest osiągnięcie poziomu gold, a potem piąć się jeszcze wyżej. Chcę znaleźć jeszcze więcej partnerów biznesowych, szczególnie w Polsce, gdyż to właśnie w mojej ojczyźnie dōTERRA zaczyna dopiero wchodzić na rynek, ale z wielkim przytupem, bo rozwija się błyskawicznie. Planuję również wspierać i pomagać partnerom z mojej struktury biznesowej w ich drodze do sukcesu. Pomaganie im, szacunek do ich pracy, docenianie ich sukcesów i konstruktywna krytyka w napotkanych porażkach sprawia, że staję się lepszym człowiekiem i liderem. W ciągu najbliższych 3 lat mam też ambicję zwiększyć znacząco dochód pasywny, aby mój mąż mógł odejść na emeryturę ze swojej dotychczasowej pracy. Będzie miał wtedy 45 lat i razem ze mną będzie mógł poświęcić się w pełni budowaniu biznesu MLM. Jeśli chodzi o plany dotyczące życia prywatnego to chcę jeszcze więcej podróżować po świecie z moją rodziną oraz wspierać moje dzieci w ich edukacji i zainteresowaniach. Nadal zamierzam dużo czytać, tańczyć, uprawiać jogę, pomagać innym i rozpowszechniać olejkową rewolucję.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Mogą Cię również zainteresować